Niemcy krajem uporządkowania, w którym klasyczny ordnung to fundament? Tak - to niewątpliwie jedna z cech, które charakteryzują ten kraj. Jednak - z perspektywy obcokrajowców - Niemcy to również państwo, w którym nie brak zwyczajów, nawyków czy po prostu elementów codzienności, które obcym trudno pojąć.
Oczywiście diametralne inne rzeczy dziwią przybywających do Niemiec Polaków, inne - np. Francuzów, a jeszcze inne okażą się zaskakujące dla emigrantów chociażby z Afryki. Niemniej jednak istnieje kilka sfer, na które warto zwrócić uwagę niezależnie od okoliczności. Oto niemieckie nawyki, które trudno pojąć przybszom z zewnątrz.
Otwarte okno? To powód do paniki
Niemcy nie przepadają za nadmiernym wietrzeniem pomieszczeń, gdy temperatury na zewnątrz można uznać za niezbyt przyjemne. Uwagę zwróciła na to m.in. felietoniska Deutsche Welle podkreślając, jak bardzo dziwne było dla niej to, że w kraju trudno znaleźć osoby akceptujące otwarcie okna zimą. Polskie standardy w tym względzie byłyby tam trudne do zaakceptowania. Dla Niemców otwarte okno i nawet minimalny przeciąg to już spory powód do zaniepokojenia.
Prędkość nie ma większego znaczenia
Auto jadące na polskiej autostradzie z prędkością 150 km/ godz. będzie łamało przepisy i znajdzie się zapewne na lewym pasie. W Niemczech będzie jednym z wolniejszych. To kraj, gdzie na większości autostrad nie ma ograniczeń prędkości, a sportowe modele pędzące lewym autem z szybkością powyżej 200 km/godz. dziwią tylko na początku. Można być pewnym jednego: kurierskie przesyłki do Niemiec mogą docierać do odbiorców nieco szybciej niż w Polsce. Nawet auta dostawcze jadą wyraźnie szybciej.
Powszechne panowanie
Niemcy to nie Stany Zjednoczone - tu szybkie skracanie dystansu w komunikacji nie jest mile widziane. Stąd powszechne stosowanie per “Sie” szczególnie w przypadku osób funkcyjnych, starszych czy ważniejszych w relacjach pracowniczych. Oczywiście forma “du” - czyli “ty” - wśród rówieśników nie dziwi, ale już jej zastosowanie w urzędzie czy w rozmowie z policjantem będzie zdecydowanym nadużyciem. Jeśli zostanie powiązane z obcym akcentem, można to wybaczyć. Jeśli jednak powie tak ktoś już biegły w języku niemieckim, może być postrzegany jak ktoś specyficzny.
Liczy się to, co na papierze
Elektroniczne potwierdzenia, pliki PDF, ustalenia wyrażone w formie e-maili? To gadżet, ale niezbyt akceptowany w Niemczech. To kraj, w którym niezmiennie prawdziwą moc ma wszystko, co spisane, wydrukowane i podpisane w stary, dobry i tradycyjny sposób. Choć internet jest w Niemzech upowszechniony jak nigdzie w Europie, pod tym względem to nadal konserwatyści.
W niedziele życie zamiera
Podczas gdy w Polsce toczą się dyskusje o sensie niedziel handlowych, a dla wielu osób praca w ten dzień - np. w domu - to coś naturalnego, Niemcy idą w diametralnie innym kierunku. To dzień, gdy życie niejako zamiera. Zdecydowanie opustoszałe ulice, zamknięte sklepy, rzadko poruszające się autobusy - tak wygląda niedzielna rzeczywistość. To czas, gdy mieszkańcy oddają się swoim hobby, spotkaniom rodzinnym w domu i ogólnemu odpoczynkowi.