Katowiccy policjanci, wspólnie z prezesem stowarzyszenia na rzecz pomocy zwierząt odebrali właścicielowi psa, który był bardzo zaniedbany i głodzony. Odmawiał też pomocy weterynaryjnej pomimo licznych schorzeń. Mężczyzna twierdził, że właściwie sprawuje opiekę nad czworonogiem i nie ma sobie nic do zarzucenia. Przypominamy, że za znęcanie się nad zwierzęciem grozi kara do 3 lat więzienia
Policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą katowickiej komendy, którzy zajmują się między innymi ochroną zwierząt, wspólnie z prezesem stowarzyszenia na rzecz pomocy zwierząt odebrali właścicielowi 7-letniego psa. Niestety to już kolejna w tym roku tego typu interwencja. Tylko w lutym katowiccy policjanci dwukrotnie odbierali psy nieodpowiedzialnym właścicielom. Tym razem do policyjnej interwencji doszło w katowickiej dzielnicy Załęże. 7-letni „Bandziorek” był bardzo wychudzony i zaniedbany. Miejscowo nie miał sierści. Właściciel twierdził, że zapewnia godne warunki do życia psu, zapewnia mu opiekę weterynaryjną i nie ma sobie nic do zarzucenia. Wskazał nawet gabinet weterynaryjny, w którym pies miał być leczony. 38-letni mężczyzna jednak nie wiedział, że w czynnościach policyjnych udział brał weterynarz właśnie z tej kliniki. Okazało się, że pies nigdy nie był u weterynarza. W trakcie badania okazało się, że pies jest zapchlony, cierpi na „słoniowatość” skóry, miejscowe łysienie, łojotok, zapalenie spojówek obu oczu. Podczas badania weterynaryjnego słyszalne były szmery sercowe i niemiarowe jego bicie, stwierdzono brak wielu zębów i bolesność w okolicy lędźwiowej kręgosłupa. W trakcie wizyty policjantów, policjanci nie zauważyli, aby pies nie miała miskę z wodą, nie wspominając o karmie. „Bandziorek” przekazano pod fachową opiekę stowarzyszenia dla zwierząt, która już podjęła się leczenia psa. Mężczyzna został przesłuchany charakterze świadka z uprzedzeniem. Czynności w tej sprawie trwają.
Przypominamy, że za znęcanie się nad zwierzęciem grozi kara do 3 lat więzienia.